ProMedico PS Pismo Śląskiej Izby Lekarskiej w Katowicach wrzesień 2018 nr 252

15 Pro Medico • wrzesień 2018 Grażyna Ogrodowska: Czy po tym wydarzeniu jeszcze kiedyś spotkała się Pani z jakąkolwiek formą agresji w pracy? Agnieszka Witkowska: Tak bezpo- średniego i brutalnego aktu przemocy nie doznałam już później. Ale wynikało to w dużej mierze ze zmiany charakteru mojej pracy. Przestałam tak intensywnie pracować w ramach ostrych dyżurów, więc miałam mniej okazji na podobne doświadczenia. Oczywiście, praca lekarza jest pracą z ludźmi i jest w nią wpisane ryzyko agresji ze strony pacjenta, szcze- gólnie tej słownej. To wynika w mojej ocenie często z emocji chorych (złości, lęku, zniecierpliwienia czy frustracji) spo- wodowanych bezpośrednio stanem ich zdrowia, jak również z ogromnego nie- domagania systemu opieki zdrowotnej w Polsce. Lekarz jest mniej lub bardziej przypadkowym odbiorcą tych emocji. Dlatego tak ważne jest tworzenie stan- dardów chroniących i umacniających pozycję społeczną lekarza. Tak rozumiem ideę prawnej ochrony lekarza jako funk- cjonariusza publicznego. – Czy pobicie przez pacjenta zmieniło Panią jako lekarza? – Traktuję tamto zdarzenie jako doświad- czenie. I myślę, że wiele mnie nauczyło. Było silnym motywatorem do wyrażania publicznie własnego sprzeciwu, podjęcia walki o godność wykonywanego zawo- du. Wpłynęło również bardzo konkretnie na moje życie zawodowe. Bezpośred- nio po pobiciu obserwowałam w sobie całkowity zanik empatii w stosunku do chorych zachowujących się agresyw- nie i będących pod wpływem alkoholu. Wtedy też rezygnowałam, na ile to było możliwe, z pełnienia dyżurów na tzw. „pierwszej linii frontu”, czyli w ramach Ostrej Izby Przyjęć. Obecnie patrzę na to z perspektywy blisko dziesięciu lat... Teraz pracuję w specjalistycznej opiece ambulatoryjnej i stacji dializ, prowadzę fundację. To zupełnie inny rodzaj kontak- tu z pacjentami, jest tam miejsce i czas na tworzenie relacji, ponieważ spotykam się z tymi samymi osobami regularnie przez dłuższy czas. A relacja między mną a pacjentem daje przestrzeń na zbufo- rowanie uczuć, mogących wywoływać agresję. I taki sposób kontaktu z pacjen- tem oparty na poznaniu, zrozumieniu i szacunku do jego potrzeb uznaję za naj- bardziej wartościowy w mojej pracy. – Jak dziś reaguje Pani na częste doniesienia medialne o agresji wobec lekarzy?Wtedy media w ogóle nie były zainteresowane tematem, dziś byłaby Pani na pierwszych stronach… Agresja wobec lekarzy Czy mam uciekać przed pacjentem? Do izby przyjęć jednego z katowickich szpitali przywieziono w nocy pacjenta o nie- ustalonych danych osobowych, bez logicznego kontaktu, po zatruciu alkoholem. Ratownik medyczny kierujący zespołem ratowniczym karetki tłumaczył, że funkcjo- nariusz policji, mimo nalegań, odmówił zawiezienia pijanego do izby wytrzeźwień, bo ten nie dość, że agresywny, to nie był w stanie dmuchnąć w alkomat. Chyba policjant uznał, że prościej będzie pobrać krew i zba- dać mu stężenie alkoholu w szpitalu… Decyzję o przyjęciu chorego na oddział internistyczny i kontynuację płynotera- pii parenteralnej w warunkach szpitalnych podjęto jedynie z uwagi na stężenie alkoholu we krwi: 3,7 promila. Dyżur miała Agnieszka Witkowska , wówczas w trakcie specjalizacji z cho- rób wewn. Nad ranem pacjent wypiął się z pasów i znacznie pobudzony zaczął wchodzić do sal chorych krzycząc, kopiąc przedmioty, rzucając metalowymi dzbankami i stojakami do kroplówek. Na polecenie dr Witkowskiej, aby się uspokoił i położył do łóżka, pacjent uderzył ją mocno pięścią w twarz, potem rzucił się w stronę najbliższej pielęgniarki, którą też uderzył pięścią. Dalej rozładowywał agresję na oddziałowym sprzęcie… aż wezwano policję. Lekarz dyżurny miał stłucze- nie okolicy jarzmowej lewej, krwiak powieki górnej i oczodołu, utrzymujące się nudności, wymioty i silny ból głowy, był 11 dni na zwolnieniu. Po tym dr Witkowska postanowiła: – Nie chcę, aby normą było to, że izba przyjęć zastępuje izbę wytrzeźwień! To jest problem do zmian systemowych, do zmian ustawodawczych, całościowych. To jest też zada- nie dla Izby Lekarskiej. Czy lekarz nie powinien wykony- wać swojej pracy w poczuciu bezpieczeństwa i ochrony prawnej? Czy będąc na dyżurze medycznym nie powinien podlegać podobnej ochronie, jak funkcjonariusz publiczny? Czy mamy uciekać przed pacjentami? Zaczynać się ich bać? Młoda lekarka pisze pisma do komendanta policji, usiłuje zain- teresować media tematem bezpieczeństwa lekarzy, czyta usta- wy, porównuje przepisy, konsultuje się z prawnikami… Zdarzenie opisaliśmy w reportażu „Chcę powiedzieć o tym głośno” w „Pro Medico” dziesięć lat temu, w 2008 r. Po latach znowu rozmawiamy z dr AgnieszkąWitkowską. Agnieszka Witkowska

RkJQdWJsaXNoZXIy NjQzOTU5