ProMedico PS Pismo Śląskiej Izby Lekarskiej w Katowicach grudzień 2018/ styczeń 2019 nr 255

23 Pro Medico • grudzień 2018 / styczeń 2019 ŁÓŻKO PRZY OKNIE PO PRAWEJ To był ciepły, piękny, słoneczny dzień, jeden z ostatnich dni września 1979 r. Do Zabrza przyjechałem pociągiem, dalej autobusem nr 81 do Rokitnicy. Przyjecha- łem dosyć późno i być może to była przy- czyna, że przy kwaterowaniu dostałem miejsce w trzyosobowym pokoju. Dom Studencki nr 2, pierwsze piętro, pokój 102, łóżko przy oknie po prawej stronie. To był luksus, można było wylądować w czwórce. W jednym pokoju spotykały się różne oso- bowości i charaktery. Trzeba było się uczyć samego siebie raz jeszcze i to dosyć szyb- ko. Pochodziliśmy z różnych części kraju, domów, środowisk. Mieliśmy różne spo- soby bycia, zachowania. Różnie reagowali- śmy na stres, zmęczenie, na brak możliwo- ści bycia samym z sobą. Aha... gwoli wyjaśnienia obecnym studen- tom. DS nr 2 to był akademik męski, a DS nr 1 był akademikiem żeńskim, mieszczą- cym się na terenie uczelnianego kampusu, funkcjonującym do dzisiaj. To determino- wało wiele naszych postaw i zachowań, a na pewno zmuszało do kreatywności w zakresie interpersonalnej integracji... naukowej, rzecz jasna. Krata, daszek nad drzwiami wejściowymi do istniejącego wtedy klubu Omega, bal- kon na pierwszym piętrze... i można się było integrować w DS nr 1. Pod warun- kiem, że uchyliły się drzwi balkonowe któ- regoś z pokojów na pierwszym piętrze. W pokojach koleżanek było trochę ina- czej. Jakieś kwiatki, serwetki, dywaniki, w oknach firanki. W naszych męskich stu- denckich pokojach było... jak by to ująć... bardziej ascetycznie. Na każdym koryta- rzu (a było ich cztery) znajdowały się: jed- na kuchnia, trzy prysznice, toalety, czyli w sumie niewiele, właściwie nic. WYJECHAĆ Z ANATOMII NA ROWERKU Domy studenckie kojarzą się z nieustającą imprezą, ale to raczej nie na medycynie i nie na pierwszym roku. Od poniedziałku do piątku był szum i gwar, ale związany z nauką i z zaliczeniami. Już w poniedziałek po południu niektórzy byli po pierwszych zaliczeniach. Zdarzało się, że z takiej anatomii moż- na było wyjechać na tzw. rowerku, czyli dwa koła, czyli dwie dwóje. Jeśli doszła do tego dwója z łaciny czy biofizyki, to nie był to udany początek tygodnia. Na kory- tarzach było słychać też okrzyki triumfu: zdałem! Czasami była gorycz porażki, cisza i smutek, tudzież niecenzuralne epitety. Informacje od tych, którzy już zaliczyli, były bezcenne. Z czego pytali, jakie pyta- nia – ta wiedza była szansą dla tych, któ- Jest co wspominać…Przed Akademikiem, od lewej dr. Grzegorz Buła, autor, ek. dent. Agnieszka Socha, lek. dent. Elżbieta Deptuch – Rymaszewska i dr Henryk Koziołek. Ludzie, jak ten czas leci! AKADEMIK. Studenckie wspomnienia (prawie bez cenzury) – część 2 Po latach mieszkania w akademiku nic już nie będzie takie, jak kiedyś. Tam też codziennie zdawaliśmy egzaminy i nie było możliwości poprawki... rzy te zaliczenia mieli jeszcze przed sobą. I tak aż do piątku, snuły się takie zjawiska w białych fartuchach. To, że człowiek nie był sam, w akademiku było też i jego zale- tą. Ileż można siedzieć nad książką, jak nic do głowy nie wchodzi? Nieoczekiwa- na wizyta w innym pokoju powodowała, że tłumacząc, jak to jest, kolega powtórzył sobie materiał, a u mnie„zaskoczyło”. ZSZYŁ GO CZARNĄ NITKĄ Za to w piątki... no, działo się! Zdarzyło się, że jeden z mieszkańców uruchomił w kuchni gaśnicę proszkową. Wszystko było białe, jak Alpy Szwajcarskie. Kiedy indziej dwa górne korytarze lały się wodą, ale tak, że schodami na parter woda spły- wała prędkością wodospadu. Pamiętam dwóch kolegów: Paweł W. i Jurek Z. Obydwaj to inteligentne chłopa- ki, ale niestety nie potrafili znaleźć odpo- wiedniej proporcji pomiędzy „studiowa- niem”a nauką. Ich kariera studenta medy- cyny skończyła się na ich własne życzenie Fot. Archiwum autora

RkJQdWJsaXNoZXIy NjQzOTU5