ProMedico PS Pismo Śląskiej Izby Lekarskiej w Katowicach grudzień 2018/ styczeń 2019 nr 255

25 Pro Medico • grudzień 2018 / styczeń 2019 SKĄD MY SIĘ ZNAMY? Grażyna Ogrodowska: Kiedyś chciałam na całe życie zostać backpackersem, ale nie udało się. Spotykała ich Pani wielu w czasie swoich podróży. Kim są ludzie, którzy zamieniająwalizkę na plecak? Dr Urszula Wilczek: Backpackers to czło- wiek podróżujący z plecakiem zamieszczo- nym z tyłu. Ta nazwa przylgnęła do mło- dzieży podróżującej zwykle autostopem. Spotykałam ich szczególnie w krajach Euro- py Zachodniej oraz w Nowej Zelandii. Mają dużo czasu, podróżują niespiesznie, często bez wyraźnego planu, są pogodni, życzliwi i towarzyscy. Dawno temu, w czasach stu- denckich, z obecnym moim – i jedynym, jak dotąd mężem – Krzysztofem, wędrując autostopem po krajach Europy Zachodniej też byliśmy backpackersami. Kilkukrotnie wybieraliśmy się na ok. dwu-, trzymiesięcz- ne wyjazdy (wtedy nie byliśmy ogranicze- ni urlopem). Nie korzystaliśmy z hoteli, dobrych biur podróży i udogodnień. Potem, mając czwórkę dzieci, jeździliśmy po Euro- pie samochodem kombi, z namiotem, nocnikiem i menażkami. Trzeba przyznać, że również z powodu skąpych środków finansowych. Ale zamiłowanie do włóczę- gi i podróży w nieznane zaszczepiliśmy w duszach wszystkich naszych pociech, które teraz też wybierają podróżowanie jako backpackersi. Nigdy nie zamieniałam waliz- ki na plecak, bo od zawsze podróżowałam z plecakiem, po cichu brzydząc się walizką, bo to takie„niesportowe”(śmiech). – Góry czy woda? Trudno orzec, czyta- jąc Pani relacje, bo pasja chyba dzielona pospołu? – Kocham górskie wyprawy. Ale bardzo też lubię wyjazdy na spływy kajakowe po rze- kach Polski, Litwy i Ukrainy. Na spływy jeż- dżę już od 19 lat, z grupą przyjaciół ze ŚlAM, z klubem „KAJMAN” (założonym przez dr. Wacława Korabiewicza, wileńskiego leka- rza, jeszcze przed II wojną światową). Teraz my, członkowie Klubu KAJMAN, absolwenci ŚlAM, kontynuujemy ideę wspólnych spor- towych wyjazdów. – Woli Pani dokładne planowanie czy improwizację? – Moje plany są jak zawsze ogromne! Podróż zaczyna się w głowie, począwszy od marzeń... Czasem impulsem jest opo- wieśćjakiegośwędrowca,czasemprzeczyta- na książka... (...) Kilka razy korzystałam z biur podróży, ale były to wyjazdy w najwyższym stopniu sportowe, trekkingowe np. na Kili- mandżaro, po górach Skalistych Kanady, do Nowej Zelandii. Jednak te wyjazdy różnią się od tych tradycyjnych, z biurami podróży, ponieważ jadę z grupą przyjaciół, wytraw- nych turystów i śmiałych podróżników, sami ustalamy trasę i wypady w góry, a biuro podróży tylko służy nam pomocą w kupnie najtańszych biletów, jak najkorzystniejszych połączeń, rezerwacją noclegów w krajach, gdzie duże grupy muszą mieć zaplanowane noclegi. Wyjeżdżając maksymalnie w pię- cioosobowej grupie można pozwolić sobie na nieplanowanie noclegów, zawsze coś się znajdzie w przystępnej cenie i ciekawym miejscu. Takie podróże wspólnie z małą grupką przyjaciół odbywałam kilkukrotnie do Indii i Nepalu. – O Krzysztofie Wielickim ktoś powie- dział: „lepiej z nim nie pójść na szczyt, niż z innympójść” . To dobre odniesienie rów- nież do podróży. Jacy muszą być ludzie, z którymi Pani pojedzie nawyprawę? – Jestem „zwierzęciem towarzyskim” , jak się obiegowo mówi wśród ludzi mojego poko- lenia. Nie lubię samotności, nie lubię sama podróżować, muszę z kimś dzielić swoje radości. To ważne, z kim się jedzie. Dobrze, by było to znane choć w części towarzy- stwo. To pomaga przetrwać trudne chwile. Jeżdżę często z najbliższą rodziną lub/i zna- jomymi. Zazwyczaj wiem, na co ich stać, Turyści nie wiedzą, gdzie byli. Podróżnicy nie wiedzą, gdzie będą Dr UrszulaWilczek jest lekarzemkardiologiem, z długimstażempracy na oddziale i w poradni kardiologicznej. Przez wiele lat pełniła funk- cję zastępcy ordynatora Oddziału Kardiologii w Chorzowie. Pracuje na Oddziale Rehabilitacji Kardiologicznej w GCR „Repty” w Tarnow- skich Górach. Choć urodziła się i wychowała w Zakopanem, mieszka w Tarnowskich Górach. Jest matką czwórki dzieci i żoną Krzysztofa, także kardiologa (tzw. inwazyjnego). Jej pasją od najmłodszych lat są zwierzęta („omały włos”nie została pełnymwerwy weterynarzem) oraz podróże i spotkania z ciekawymi ludźmi, bo, jak twierdzi każdy człowiek jest na swój sposób niepowtarzalnie ciekawy . Jest marzyciel- ką i niepoprawną optymistką. Lubi fotografowanie oraz opowieści o innych miejscach świata. Zwiedziła prawie całą Europę, Azję, Pata- gonię, Nową Zelandię, Australię i USA, Tanzanię, Mongolię, pływała żaglowcem „Chopin”, pełniąc funkcję lekarza okrętowego, weszła na szczyt Kilimandżaro. Jej ostanie podróże doMongolii i Kanady z kil- kuosobową grupą przyjaciół są zrealizowanym marzeniem, bo wie- rzy, że „cząstkamarzeńmoże się spełnić, kiedy się bardzo, bardzo czegoś pragnie.” Nie zazdrości innym pieniędzy, dóbr materialnych, samochodów. Zazdrości podróży. Chciałaby być wszędzie. Przedstawiamy doktor UrszulęWilczek. Od wielu lat druku- jemy jej relacje i reportaże z podró- ży (za co została wyróżniona „Zło- tym piórem” i publikacją w mono- grafii na 25-lecie ŚIL). „Wszak istnieje coś takiego jak zarażenie podróżą i jest to rodzaj choroby w gruncie rzeczy nieuleczalnej” Ryszard Kapuściński

RkJQdWJsaXNoZXIy NjQzOTU5