ProMedico PS Pismo Śląskiej Izby Lekarskiej w Katowicach lipiec/sierpień 2019 nr 261

19 Pro Medico • lipiec / sierpień 2019 Te wspomnienia są bardzo osobi- ste, pośrednio związane z medycyną, bomedycyna ze śmiercią też jest przecież związana… (...) Moje bardziej bezpośrednie zetknięcie się ze sprawami medycyny i ze śmiercią to Powstanie Warszawskie. W Powstaniu brało udział bardzo wielu lekarzy, farmaceu- tów, pielęgniarek i sanitariuszek. Zidentyfi- kowano ok. 900 nazwisk (i pseudonimów) lekarzy, którzy zostali wciągnięci w system konspiracyjny. W szpitalach powstań- czych pracowało 500 lekarzy, szacuje się, że ok. 10 000 rannych było hospitalizowa- nych w szpitalach. Tych szpitali wWarszawie było wiele: kilka szpitali miejskich i dwadzie- ścia kilka prowizorycznych, powstańczych. Dramatem Powstania było zniszczenie szpi- tali przez Niemców. Nie tylko zniszczenie fizyczne, przez zbombardowanie artylerią czy z samolotów, ale w wielu przypadkach zajęcie szpitali i wymordowanie persone- lu i pacjentów. Jest kilka znanych i dobrze udokumentowanych takich zdarzeń. Jak – w czasie zagłady dzielnicy Wola – Szpi- tal Wolski w Warszawie (obecnie jest tam Instytut Gruźlicy i Chorób Płucnych), gdzie ocalało, według mojej wiedzy, tylko czte- rech lekarzy. Reszta została zamordowana na miejscu, albo odprowadzona niedaleko i tam zamordowana, 5 lub 6 sierpnia, czyli wpiątym lub szóstymdniu Powstania. Kilko- ro spośród ocalonych znanychmi jest osobi- ście: to ówczesny docent Leon Manteuffel ; doktor, a późniejszy profesor Stefan Wró- blewski – urolog. Ocalała doktor Janina Misiewicz , późniejsza profesor i dyrektor Instytutu Gruźlicy i Chorób Płuc i jeszcze jeden lekarz. Dowódca oddziału niemiec- kiego, który zajął ten Szpital, osobiście zastrzelił trzech czołowych lekarzy. Zginęło tam kilkadziesiąt pielęgniarek, kilkudzie- sięciu pacjentów. Dramat niepojęty. 2 września 1944 roku oddziały Reinefartha i Dirlewangera po zajęciu Starego Miasta, w kilku szpitalach powstańczych wymor- dowały personel szpitalny i rannych żoł- nierzy Armii Krajowej; łącznie szacuje się, że takich incydentów było ok. 1000. Do tej liczby doszło kilka tysięcy wymordowanej ludności cywilnej Starego Miasta. Ja mia- łem szczęście, że w drugim dniu Powstania uciekłem tuż przed takim aktem ze szpitala polowego na Mokotowie, pod Służewcem. To był szpital polowy naszego pułku Baszta. Już pierwszego dnia Powstania zostałem rannywbiceps prawej ręki, wskutek postrza- W 75. rocznicę Powstania Warszawskiego „To jest coś takiego, czego nie można zapomnieć…” Moje spotkania ze śmiercią łu z karabinu maszynowego. Dość poważna rana, ale oczywiście byli i poważniej ranni ode mnie, wymagający amputacji nóg lub rąk…Następnego dnia, tj. 2 sierpnia, Niem- cy skierowali na Służewiec oddziały zebrane z Okęcia i pobliskich przedmieść Warszawy. Oddziały te odbiły Wyścigi na Służewcu, które 1 sierpniawpadły wnasze ręce, to zna- czy naszego pułku, a o świcie, 2 sierpnia, od strony Lasów Kabackich ruszyła tyraliera poprzez zboża (bo oczywiście tych współ- czesnych zabudowań na Ursynowie wtedy jeszcze nie było), która przeczesywała teren, zabijając wszystkich powstańców. Pod Słu- żewcem była kolonia małych domków kole- jarzy, gdzie został urządzony szpital polowy naszego pułku i ci ranni, którzy tam prze- bywali – zostali wymordowani. Uciekłem dosłownie w ostatniej chwili. Takie szczęście się zdarzyło, że trafiłemna swój oddział, któ- ry się wycofywał spod Służewca w kierunku centrummiasta. (...) Z tą bliskością śmierci miałem sam do czy- nienia, bo sam jestem sprawcą takiej śmierci. Zabiłem jednego esesmana w cza- sie okupacji i jednego żołnierza w czasie Powstania. Te wspomnienia są bardzo oso- biste, pośrednio związane z medycyną, bo medycyna ze śmiercią też jest przecież związana... Zapewne przychodzi Państwu myśl: jak to jest, czy się ma wyrzuty sumienia, jak się człowieka zabije? Ja myślę, że w cza- sie walki, w czasie wojny, człowiek inaczej ustawia swoje wartości. Nie wiem... Ja nie miałem takich wyrzutów sumienia. Potem oczywiście było mi szkoda tego jednego czy drugiego człowieka, ale ja nie zrobiłem tego w Berlinie, tylko w Warszawie. To nie ja byłem najeźdźcą, to nie ja byłem sprawcą tego, co Niemcy nam zgotowali. Nieraz jestem na Cmentarzu Powązkow- skim, na grobach kolegów z mojej kom- panii, z Powstania. Ze 180 ludzi zginęła połowa. Teraz może zostały ze trzy, cztery żyjące osoby... Często myślę o tym, jak ci ludzi zginęli, jak to się ma do współczesnej naszej rzeczywi- stości. Jak my nie szanujemy w codziennym życiu społecznym i politycznym ich życia i śmierci. Mamy wolność i suwerenność, a tu ciągła niezgoda i kłótnie. Jak tych skłó- conych ludzi pogodzić? MieczysławChorąży Od redakcji: Zaprezentowaliśmy Państwu wybrane frag- menty przejmującego wykładu Profesora Mieczysława Chorążego „Moje spotkania ze śmiercią”. Wykład został wygłoszony wDomu Lekarza 10.11. 2018 r. podczas Kon- ferencji ŚIL w setną rocznicę uzyskania przez Polskę Niepodległości. Trwają prace nad wydaniemksiążkowymmateriałówpokonfe- rencyjnychw serii Biblioteka Historyczna ŚIL. (G.O.) Prof. h. c. multi dr hab. n. med. Mieczysław Chorąży , Kawaler Orderu Orła Białego, czynnie brał udział w Powstaniu Warszawskim, w czasie działań wojennych został dwukrotnie ranny. Po upadku Powstania był internowany jako jeniec wojenny do sta- lagu XIA w Altengrabow w Niemczech. Za działalność w czasie wojny został odznaczo- ny dwukrotnie Krzyżem Walecznych, Krzyżem Armii Krajowej i Warszawskim Krzyżem Powstańczym. Śląska Izba Lekarska miała zaszczyt przyznać Profesorowi swoje naj- wyższe wyróżnienie: Wawrzyn Lekarski. Fot. Grażyna Ogrodowska Wszyscywstrzymali oddech, słuchającwojennychwspomnień ProfesoraMieczysławaChorążego…

RkJQdWJsaXNoZXIy NjQzOTU5