Background Image
Table of Contents Table of Contents
Previous Page  23 / 40 Next Page
Information
Show Menu
Previous Page 23 / 40 Next Page
Page Background

21

Pro Medico

październik 2015

felieton

ciąg dalszy na str. 22

Zresztą jest to określenie „nielegalne”, bo

nie występuje w aktach normatywnych,

a jedyny odnośnik do prawa stosowanego

można znaleźć w przepisach o podatku

ryczałtowym oraz w interpretacji Senatu

RP, który uznaje, że jednak są zawody„wol-

ne”, regulowane i zaufania publicznego.

„Wolni” w wykonywaniu zawodu pozosta-

ją jedynie właściciele klinik i gabinetów,

którzy osobiście diagnozują i leczą swoich

pacjentów, lekceważąc wszystkie pomysły

NFZ, zachowując „swobodę działań zawo-

dowych, zgodnie ze swoim sumieniem

i współczesną wiedzą medyczną”. Ten de-

zyderat Kodeksu Etyki Lekarskiej stał się

pustosłowiem w publicznych lecznicach,

gdzie jest codziennie konfrontowany,

przegrywając z dyrektorskimi zarządze-

niami. W „realu”, czyli „na państwowym”,

lekarze są jedynie przedsiębiorcami wy-

pełniającymi kontrakt lub robotami „na

taśmie” w produkcji zdrowia. Oznacza to

nieodwracalną pauperyzację, wynikają-

cą z niskich zarobków lekarzy w sferze

budżetowej. W naszym województwie

są szpitale kliniczne, w których tylko nie-

liczni osiągają na pełnym etacie średnią

krajową, która wynosi obecnie ok. 4 tys.

złotych. Inaczej mówiąc, lekarze są „pod

kreską”, wyznaczającą normalny poziom

ekonomiczno-socjalny społeczeństwa.

PROPOZYCJE NIE DO ODRZUCENIA

Jedynym wyjściem wydaje się rezygnacja

z pracy etatowej i zatrudnienie się na no-

wych, pozornie korzystniejszych warun-

kach. Chytrze wykorzystali to dyrektorzy,

proponując nowe formy zatrudnienia

młodym i starym pracownikom, którym po

oszczędnościowych restrykcjach lub fikcyj-

nej restrukturyzacji złożono propozycje nie

do odrzucenia: umowy cywilnoprawne.

Wymiana stałych pracowników, którzy

gwarantują wysoką jakość leczenia, na le-

karzy pracujących „na godziny”, w dłuższej

perspektywie czasowej okaże się absur-

dalna dla obu stron takich umów. Doraźny

zysk pociąga za sobą znaczny ubytek wpły-

wów do państwowej kasy z tytułu podat-

ków i składek.

Nagminne są umowy z określonym cza-

sem

zatrudnienia,

krótkoterminowe,

a więc praca dorywcza, okazjonalna, na

ułamek etatu, a pracodawca pod byle

pretekstem może wypowiedzieć warun-

ki pracy. W związku z tym trudno określić

rzeczywisty staż pracowniczy, który ma

znaczenie w ocenie doświadczenia zawo-

dowego, zwłaszcza dla lekarzy w trakcie

specjalizacji.

Każde zatrudnienie, oprócz stałej umo-

wy o pracę, to tzw. umowy śmieciowe. Ta

sarkastyczna nazwa stosunku pracy od-

zwierciedla rzeczywiste relacje pomiędzy

pracodawcą a pracownikiem.

Według OrganizacjiWspółpracy Gospo-

darczej i Rozwoju (OECD), pod wzglę-

dem ilości umów śmieciowych na całym

rynku pracy Polska ma trzecie miej-

sce na świecie. Aż 65% Polaków przed

30. rokiem życia nie ma stałej umowy

o pracę, ale w krajach Unii Europejskiej

– tylko 14%ma niepewne zatrudnienie.

Pracownicy na umowach śmieciowych są

pozbawieni bezpieczeństwa egzystencjal-

nego i gwarantowanych przez państwo

przywilejów – płatnych urlopów, świad-

czeń z tytułu niezdolności do pracy, za-

siłku chorobowego, emerytury, ochrony

kodeksu pracy, norm ochronnych czasu

pracy w umowach cywilnoprawnych. To-

warzyszy temu obawa, że sytuacja może

się pogorszyć i należy się liczyć z niespo-

dziewaną utratą pracy oraz mieć nadzieję,

że uda się znaleźć płatne godziny.

NOWA KLASA SPOŁECZNA

Obecnie bardzo liczna grupa lekarzy prze-

stała wykonywać wolny zawód i zalicza

się do nowej klasy społecznej: do preka-

riatu. Nazwa tej formacji społecznej jest

zlepkiem łacińskiego wyrazu

precarius,

co oznacza niepewny o swoją przyszłość,

uzależniony od kogoś, bo zdany na czyjąś

łaskę oraz

proletariusz

, czyli przedstawiciel

najniższej warstwy ludności. Nie ulega

wątpliwości, co wykazałem powyżej, że

status materialny lokuje lekarzy na eta-

cie raczej bliżej dna niż na poziomie elit,

a więc stanowimy proletariat.

Brytyjski socjolog, Guy Standing, nazywa

prekariat

„niebezpieczną klasą społeczną”,

ale nie ze względu na dokonania proleta-

riuszy na przestrzeni ostatnich 100 lat, ale

z uwagi na zagrożenia, które ujawnią się

w przyszłości. W pełni podzielam te oba-

wy, zwłaszcza w odniesieniu do szeroko

pojmowanego bezpieczeństwa zdrowot-

nego obywateli.

Zamiana umów o pracę na kontrakty spo-

wodowała drastyczny spadek liczby człon-

ków związków zawodowych i osłabiła

pozycję wobec pracodawców. Pracownicy

nie protestują wobec propozycji niskich

zarobków, gdyż utracili reprezentanta

swoich interesów, a cała grupa zawodo-

wa lekarzy została zatomizowana. Nie jest

wyjściem z tej sytuacji osobista filozofia, że

„jakoś sobie poradzę”

podejmując dodat-

kowe zatrudnienie. Kilka miejsc pracy już

dawno stało się normą w zawodzie lekar-

skim, bo trudno przeżyć z jednego źródła

dochodów. Np. rano godziny kontraktowe

w szpitalu, potem na 1/8 etatu poradnia

na przedmieściach, później gdzieś dyżur.

Przestrzegać i odczarować niekorzystne

zjawisko prekariatu miała kampania infor-

Prekariat lekarski

Wprawdzie zawód lekarza jest wyjątkowy, ale anachronizmem jest odwoływanie

się do definicji „wolny zawód”, bo pracujemy w nowych warunkach.

Prekariat – nazwa tej formacji społecznej jest zlepkiem łacińskiego wyrazu precarius,

co oznacza niepewny o swoją przyszłość, uzależniony od kogoś, bo zdany na czyjąś

łaskę oraz proletariusz, czyli przedstawiciel najniższej warstwy ludności.

Depositphotos.com/DrukarniaChroma.CollageKatarzynaWiśniewska-Lewicka