15
Pro Medico
•
kwiecień 2017
rozmowa
Pracuje Pan na SOR-ach i Izbach Przyjęć
od sześciu lat. Z Pana doświadczenia,
w jakim stopniu młody lekarz jest przy-
gotowany merytorycznie i psychicznie
do pracy na„pierwszej linii frontu”?
Stażyści zawsze wykonują obowiązki pod
nadzorem, sprawa jest inna w przypad-
ku rezydentów. Ci mają już pełne pra-
wo wykonywania zawodu, pełną zatem
odpowiedzialność, a wciąż małe doświad-
czenie i wiedzę, którą należy równolegle
przyswajać. Ja miałem szczęście, ponie-
waż dyżury w szpitalu, w którym zaczy-
nałem specjalizację, odbywały się przy
podwójnej obsadzie. Zawsze mogłem
liczyć na pomoc i wsparcie kogoś bardziej
doświadczonego – to bardzo komfortowa
sytuacja.
Nie wszędzie tak się zdarza...
To fakt. Są szpitale, gdzie dyżury są poje-
dyncze. Dyrektorzy tną koszty i nie godzą
się na tzw. dyżury „towarzyszące”. Cza-
sami specjalista pomaga zdalnie – przez
telefon i gdy ma czas, a czasami jest się
skazanym na siebie samego, więc trze-
ba sobie radzić. W niektórych szpitalach,
gdzie lekarzy jest bardzo, mało, „zsyła” się
do SOR już po trzech, czterech tygodniach
pracy. Co gorsza, osoba rozpoczynająca
pracę na internie zmuszana jest do pra-
cy np. na chirurgii. Takie sytuacje wydają
się niemożliwe, są jednak jak najbardziej
prawdziwe. Odmowie potrafią towarzy-
szyć realne groźby rozwiązania umowy.
Tymczasem dla pacjentów wciąż nie
są jasne okoliczności, w których powinni
się pojawić u lekarza rodzinnego, specja-
listy, a kiedy jego stan wymaga przyjazdu
na nocną pomoc lekarską lub SOR. Nasze
realia są zaś takie, że żadnemu pacjento-
wi nie możemy odmówić i każdego nale-
ży zbadać, poświęcić czas i fundusze. Nie
ma znaczenia, czy jest to stłuczona trzy
dni temu noga, czy trzytygodniowy kaszel,
jeśli pacjent o północy pojawia się na Izbie
Przyjęć – trzeba mu pomóc. Pacjenci przy-
zwyczajają się i zamiast czekać tygodniami
na wizytę u specjalisty lub bardziej skom-
plikowane badania – przyjeżdżają na SOR
i diagnostykę mają wykonaną w ciągu jed-
nej doby. To się po prostu bardziej opłaca.
Pacjenci nagminnie wykorzystują SOR
jako całodobową poradnię.
Jak radzić sobie w takich sytuacjach
najskuteczniej?
Po pierwsze uczyć się – zaplecze mery-
toryczne jest podstawą, by być pewnym
tego, co się robi. Wypracować w sobie
dobry model decyzyjności – tego staramy
się nauczyć uczestników naszego kursu.
Co robić, jak postępować, by pacjent był
bezpieczny i by lekarz też czuł, że zrobił
wszystko i właściwie. Bo czasami oka-
zuje się, że w sytuacji chaosu i nerwów
bywa z tym różnie... W organizowanym
przeze mnie i współtworzących lekarzy
kursach wzięło udział blisko 1200 osób,
we wszystkich przedziałach wiekowych.
Chwalili sobie konstrukcję kursu, która nie
opiera się na książkowej dydaktyce, tylko
pokazuje potencjalne problemy i pułapki,
ucząc je rozwiązywać.
Co mówią statystyki?
Statystyki mówią, że zazwyczaj wszyst-
ko kończy się dobrze. Ale jeśli jednak coś
się stanie, to wtedy pojawiają się pytania:
o kompetencje, o to dlaczego dana osoba
została sama i pracowała samodzielnie,
dlaczego nikt nie konsultował jej decyzji,
etc.
To kierownik specjalizacji decyduje,
kiedy dana osoba może pełnić samo-
dzielne dyżury…
Tak, jeśli podejmie taką decyzję, wówczas
prowadzi się samodzielnie Izby Przyjęć
czy oddział. Natomiast proszę wziąć pod
uwagę okoliczności, w jakich się pracuje
na SOR. Pierwsza kwestia to liczba pacjen-
tów, która się pojawia i brak jakiejkolwiek
weryfikacji stopnia dolegliwości, z który-
mi się zgłaszają. Czasami doprowadza to
do kuriozalnych sytuacji – żeby
lege artis
stwierdzić, że pacjent pomocy nie potrze-
buje, trzeba mu udzielić pełnej diagnosty-
ki, napisać kartę informacyjną, receptę,
dać skierowanie i to często w środku nocy.
Kolejna sprawa to problem komunikacji
z pacjentem. Młodzi lekarze nie zawsze
wiedzą, w jaki sposób się komunikować,
SOR
to najlepsza
szkoła zawodu
Rozmowa z dr. Krzysztofem Musialikiem, asystentem
na Oddziale Chirurgii Urazowo-Ortopedycznej WSS
nr 2 w Jastrzębiu Zdroju, prowadzącym kurs „Pierw-
szy dyżur w SOR. Niezbędnik dla chcących pracować
skutecznie i bez strachu” w Śląskiej Izbie Lekarskiej.
1. Poświęcaj pacjentowi tyle czasu, ile na spokojne zbadanie potrzeba.
Kolejka za drzwiami nie jest argumentem.
2. Wykonuj badania, które są potrzebne do zdiagnozowania
podejrzewanej choroby.
Przed zleceniem badania zastanów się, czy ich wynik zmieni Twoje postępowanie.
Koszty niezbędnych badań nie powinny interesować lekarza.
3. Zachowuj się profesjonalnie, bo łagodzi to konflikty i zapobiega
wybuchaniu kłótni.
Zachowanie pacjenta, czy pora dnia/nocy, nie powinny mieć wpływu na sposób
postępowania i rozmowy z pacjentem.
4. Nie miej oporów przed poproszeniem o pomoc pielęgniarek z SOR,
czy lekarzy innych specjalności.
Opinia osoby z boku pomaga spojrzeć na problem z dystansu, kiedy człowiek
skupia się nadmiernie na jednym szczególe.
5. Do pracy trzeba być przygotowanym – najedzonym i po dobrej kawie.
Co parę godzin zrób sobie przerwę, żeby odpocząć i uniknąć pomyłek.
Hipoglikemia to zły doradca!
SOR: rady dla młodego lekarza
ciąg dalszy na str. 16