1
Pro Medico
•
czerwiec 2018
W
numerze:
Powiem wprost. Felieton Prezesa ORL1
Od redakcji2
Flesz samorządowy3-5
Rozmowa z prezesem ORL VIII kadencji6-8
OROZ8
Prawo medyczne. Zmiany w prawie9
Kursy i konferencje9
RODO10-12
Echa publikacji: tajemnica medyczna13-14
Tajemnica lekarska – lekarze sądowi i biegli sądowi14-15
Specjalizacje16-17
70 lat SUM. StowarzyszenieWychowanków ŚlAM17
Z sukcesów lekarzy ŚIL18
Jubileusze19-20
Lekarskie dzieci20-21
Pro Medico Postscriptum Historia medycyny22-25
Skąd my się znamy?26-27
ŚIL jest eko27
Notatki z podróży28-29
Jak wyglądał Hippokrates – cz. 530
Książki31
Wspomnienia, nekrologi31-33
Ogłoszenia i reklamy34-36
Parę tygodni temu duże emocje i nie
mniejszy odzew medialny wzbudziła reak-
cja Prezydium Naczelnej Rady Lekarskiej
na projekt Rozporządzenia Ministra Zdro-
wia w sprawie standardu organizacyjne-
go opieki okołoporodowej. Jak to bywa
w zwyczaju, nie wszyscy zapoznali się
dokładnie z treścią obu dokumentów,
co nie przeszkodziło w ich komentowa-
niu. Gotowe tezy były tylko przejmowane,
z podkręcaniem temperatury wypowiedzi.
Od: lekarze nie chcą, żeby kobiety „rodziły
po ludzku”, do„lekarze biją w kobiety”.
Najwięcej dyskusji wywołał fragment
wypowiedzi samorządu lekarskiego, odno-
szący się do zapisu w projekcie Rozporzą-
dzenia o życzliwości i zaufaniu. Przypomnę,
w Stanowisku napisano m.in., że: (...)
brak
jest podstaw do wprowadzania do standar-
dów postępowania uregulowań odnoszą-
cych się do sposobu zwracania się przez per-
sonel medyczny do pacjenta, w szczególności
sformułowań dotyczących kwestii absolutnie
subiektywnych, jak nawiązywanie dobrego
kontaktu z rodzącą czy prezentowanie posta-
wy budzącej zaufanie. (...)
Zaraz ruszyły
przewrotne interpretacje, że – jeśli nie zapi-
sać w standardach o życzliwości i zaufaniu,
to znaczy, że według lekarzy może ich nie
być!
Nie o konkretnych rekomendacjach i stan-
dardach chcę jednak dziś napisać, ale
o problemie daleko wykraczającym poza
jedną dziedzinę medycyny. Dotyczącym
tego, jak rozumiemy dzisiaj pojęcie „dobry
lekarz i zły lekarz”? Na ile ten zewnętrzny
(i powierzchowny) wizerunek ma znacze-
nie decydujące dla oceny? Ma, ogromne.
Zanurzone po uszy w popkulturze społe-
czeństwo lubi, żeby wszystko było przy-
jemne. Łatwe w odbiorze i nieskompli-
kowane. Nie chce słyszeć, że żyje nie tak,
robi coś nie tak. Wzorce czerpie z koloro-
wych pism i reklam. W nich lekarka i lekarz
są zawsze troskliwie nachyleni nad pacjen-
tem, z wyrazem ogromnej empatii na gład-
kiej, wypoczętej i oczywiście uśmiechniętej
twarzy. Dobry lekarz jest właśnie taki. Nie
przepisze zastrzyków, bo przecież bolą.
Pacjentka z nadwagą nie polubi doktora,
który każe jej schudnąć. Pacjent nie pój-
dzie drugi raz do tego, kto będzie mu„truł”
o diecie. W starym dowcipie lekarz mówił:
proszę się schylić po długopis. Dobrze.
Teraz tak samo 100 razy, codziennie przez
miesiąc i dolegliwość ustąpi... Dziś strach
nawet ten dowcip przypomnieć bez nara-
żania się o zarzut cynizmu.
Czy wobec tego dobry lekarz to ten, który
spełni każde życzenie swojego pacjenta?
Nie chciałbym, żeby mnie leczył kolega
najbardziej ze wszystkich życzliwy, tyl-
ko taki, o którym wiem, że jest najlepszy.
To się przecież nie wyklucza
– ktoś powie. No
tak, ale nie zawsze idzie w parze... W wielu
artykułach i ankietach na temat „dobrego
lekarza” powtarzają się cechy wymaga-
ne oprócz fachowej wiedzy: sumienność,
odpowiedzialność, opanowanie, rozumie-
nie potrzeb innych, wrażliwość na cierpie-
nie, cierpliwość, opiekuńczość, tolerancja,
wyrozumiałość, zdolność do poświęceń,
bezinteresowność, uczciwość, wytrwałość
w prowadzeniu terapii. Jest jeszcze: god-
ność, obowiązkowość, dbałość o wygląd
i odpowiednie słownictwo. Można dodać
jeszcze wiele innych zalet z tego samego
wykazu. Nigdzie jednak nie ma o bez-
względności – dla dobra chorego. O sta-
nowczości i surowości tam, gdzie byłaby
potrzebna. O sile lekarza, by przyjął na sie-
bie rolę tego niepopularnego i może nie-
lubianego – też dla dobra chorego... I jak
jest dzisiaj z podejmowaniem ryzyka przez
lekarza, zdominowanego uczuciem stra-
chu przed odpowiedzialnością? Dobry
lekarz to ten, który zaryzykuje – i może
przegra – czy ten zawsze wybierający bez-
pieczne i łatwe (dla siebie) drogi?
Myślałemo tym, czytając projekt Rozporzą-
dzenia Ministra Zdrowia. Powiem wprost:
przyszło mi do głowy, że może to dopiero
początek? Na razie jest o„spokojnej i wzbu-
dzającej zaufanie postawie”, a w następ-
nych rozporządzeniach wypisze się inne
zalety „dobrego lekarza”. Przecież od tego
jest władza ustawodawcza i administracyj-
na, czyż nie?
Dobry lekarz – zły lekarz