Pro Medico
•
czerwiec 2018
6
rozmowa
Grażyna Ogrodowska: Kiedy ktoś nowy
na stanowisku zaczyna nową kadencję,
ponoć znaczące jest, z kim odbyły się
jego pierwsze oficjalne spotkania i cze-
go dotyczyły pierwsze decyzje. Jak było
w przypadku otwarcia VIII kadencji?
Tadeusz Urban:
Był w tym element przy-
padku, po prostu tak się złożyło, ale rze-
czywiście, dwie kwestie uważałem zawsze
za bardzo istotne. Jedna to sprawne
zarządzanie, umiejętność jak najlepszego
wykorzystania potencjału, jaki tkwi w pra-
cownikach, nie marnowania go na „puste
przebiegi” przy biurkach...
G.O.: ...i stąd wprowadzenie rucho-
mego czasu pracy dla pracowników
administracyjno-biurowych Izby, bez
naruszania płynności „obsługi” w biu-
rze ŚIL...
T.U.:
A druga – oczywiście nie druga
w hierarchii ważności – to kwestia odpo-
wiedzialności zawodowej lekarzy i lekarzy
dentystów i łączącej się z tym świadomo-
ści prawnej. Stąd m.in. spotkanie z rzecz-
nikiem prasowym Sądu Okręgowego
w Katowicach, pilne wdrożenie prac nad
kolejną konferencją medyczno-prawną
w ŚIL, zagadnienia związane z biegłymi
sądowymi, którzy mają ogromny wpływ
na jakość orzekania (to, że samorząd
lekarski może i powinien stać się gwaran-
tem jakości opinii medycznych, szczegól-
nie oceniających leczenie, wiedzieliśmy
już wiele lat temu, wystarczyło przestać
narzekać i podjąć konkretne działania).
Siłą rzeczy ta tematyka pojawiła się rów-
nież już od pierwszych dni po wyborach.
G.O.: Kilka osób mówiło mi, że jak się
chce zdobyć najlepsze doświadczenie
samorządowe, warto zacząć od pio-
nu
odpowiedzialności
zawodowej
w izbach lekarskich. Myślę, że Pan się
z tym zgodzi, szczególnie po dwóch
kadencjach jako zastępca rzeczni-
ka i dwóch, jako Okręgowy Rzecznik
Odpowiedzialności Zawodowej?
T.U.:
Trudno się nie zgodzić. Praca rzeczni-
ka wymaga, co wynika też z ustawy, zawo-
dowego doświadczenia i posiadania spe-
cjalizacji. Ta ogromna odpowiedzialność,
jaką jest ocenianie innych, uczy wielu rze-
czy. Np. innego spojrzenia na problemy
lekarzy. Obiektywizmu. Ogromnej samo-
dyscypliny. Żelaznej konsekwencji. Trze-
ba przeczytać akta, zaplanować taktykę
przesłuchań, poprowadzić sprawę do jej
umorzenia lub postawienia lekarza przed
sądem. Nie można się wycofać. Doprowa-
dza się najtrudniejsze sprawy do końca
– a nie tylko opowiada, co by się chciało
zrobić, jak to często bywa. Rzecznicy stają
przed prawnikami, którzy pilnują mery-
toryki działania, zgodności z przepisami
prawa, to jest niezbędne w pracy samo-
rządowej na każdym szczeblu. Oprócz
zapału, trzeba mieć też dobre zaplecze
merytoryczne, dlatego wielu zapisuje się
na studia podyplomowe z zakresu prawa,
szuka materiałów, czyta. To działanie spo-
łeczne wymusza niejako samodoskonale-
nie się i samokształcenie.
G.O.: Może też uczy pewnego rodzaju
pokory, gdy widać na przykładach, jak
„jeden nieostrożny krok” zaprzepasz-
cza całą karierę czy dokonania życia...
T.U.:
Pokory też, nazwałbym to „bardzo
dobrym osadzeniem w realiach”.
G.O.: 16 lat to kawał czasu, w którym
poznawał Pan, jako zastępca OROZ
i OROZ, przykłady „błędów i wypa-
czeń” w pracy lekarzy i lekarzy denty-
stów, spotykał się Pan z cynizmem, bra-
kiem skruchy, wybujałym lekarskim
ego, lekceważeniem chorego? Czy te
blisko 20 lat nie spowodowało pewnej
goryczy w ocenie swojego środowiska?
T.U.
:
Nie – i pięć razy na kolejne przykła-
dy – nie. Po wielu latach zajmowania się
aktami spraw dostrzegłem, że wiele razy
uważano, iż lekarz na pewno popełnił
błąd, tymczasem zdecydowanie żadne-
go błędu tam nie było! Jakieś zdarzenie
wyglądało tragicznie, tymczasem nikt
tam niczego „złego” ze strony lekarzy
nie znalazł. Jeżeli ktoś poszedł na stu-
dia medyczne, włożył wiele wysiłku
w kształcenie, został lekarzem, codziennie
Każdy z nas chce odnieść sukces
Rozmowa z dr. n. med. Tadeuszem Urbanem, prezesem ORL w Katowicach
Na początku rozmowy:
Ale nie narzekajmy, prosiłbym. Nie szukajmy ciemnych stron, nie wymieniajmy niedostatków. W polskiej
medycynie nie jest źle! To fenomen i cud, że mimo tylu trudności, to wszystko tak dobrze funkcjonuje.
Fot. Alicja van der Coghen